niedziela, 19 kwietnia 2015

Gabryś z Doliny Janówki

Był Rogaś z Doliny Roztoki to czemu nie może być Gabryś z innej doliny. I to nie byle jakiej, bo z Doliny Janówki. I to nie byle gdzie, bo w Rudawach Janowickich. Ale do rzeczy.... ;-)
Miało być oczywiście zupełnie inaczej i zdecydowanie tunika i legginsy to nie są górskie ciuchy, no ale....to samochód jakoś tak sam z siebie wywiózł nas na Polanę Mniszkowską więc tylko buty zmieniłam na treki (zawsze jeżdżą w samochodzie tak "na wszelki wypadek", na przykład na taki jak dzisiaj ;-). Druga rzecz która zawsze obowiązkowo jest w samochodzie to chusta :-) 
Trasa była prosta. Niebieskim szlakiem w kierunku zamku Bolczów, potem do Doliny Janówki i powrót na Polanę. Jak pomyśleli, tak zrobili tylko się najpierw zamotali w chustę :-)
Skrzat mimo, że już tupta samodzielnie, to daje się nosić w chuście i oby (tu padają wszelkie znane mi zaklęcia) chustobunt nigdy nas nie dopadł. Wykorzystując postój oczywiście potuptał trochę sam. Tak prawdę mówiąc to postój był specjalnie, żeby "podeptał" Rudawy :-) Ach te Rudawy... Przyjeżdżając do Jeleniej myślałam, że Karkonosze to jest TO i nie powiem-są urocze, mam związane z nimi mnóstwo wspomnień, ale Rudawy to Rudawy, to taka wydeptana miłość. I mam zamiar sprawić, że Skrzat też sobie ją wydepcze.
















A tu bonus śniadaniowy ;-)