wtorek, 31 maja 2016

Love is in the mountains

Jestem przeciwnikiem robienia rzeczy "na odwal". Czasem lepiej czegoś nie zrobić niż robić to na siłę. Dawno mnie tu nie było głównie z tego powodu. Musiałam skupić się na innych rzeczach, zmienić trochę swoje życie i na nowo umeblować swój świat. Zebrałam siły, jestem !! 

Wreszcie spełniło się to o czym marzyliśmy od dłuższego czasu. Kilka dni w górach, z wiatrem i słońcem we włosach, z wolnością przestrzeni i radością bycia.


Zaczęliśmy od śniadania - najlepszych naleśników z jagodami w schr. Nad Łomniczką

I dalej Kotłem Łomniczki w górę...

...i w górę w stronę nieba

Część drogi od Domu Śląskiego do Lucni Boudy Skrzat wędrował sam





wchód słońca

Poranne zejście w dolinę





Przedziwnie cudowne jest uczucie kiedy pokazuje się Skrzatowi świat

Spindleruv Mlyn




Umiejętność zabawy wszystkim co dostępne odziedziczył po mnie :-) Na zdjęciu tata miś (zielona żelka w prawej rączce) robi zdjęcie mamie misiowej i małemu misiowi Gabrysowi (żelki w lewej rączce) :-D


Słońce, góry, Miłość, pozytywne zmęczenie i mam naładowane akumulatory, chęć do działania, a w głowie nowe pomysły :)