środa, 13 czerwca 2012

Odwiedziny Siostry Lwicy

Dopiero był czwartek rano, już za chwilę kolejny czwartkowy poranek... Czas, dokąd się tak spieszysz?!?!
Czwartek zaczął się wcześnie, bo już chwilę po 7 rano czekałam na dworcu pks na autobus z Warszawy, którym przyjechała Siostra Lwica :-D Stojąc tam na dworcu pomyślałam, że jeszcze niedawno to na mnie tak czekano, a teraz... :-) Teraz jestem tutejsza i teraz to ja czekam i teraz to moje miasto, moje miejsce na ziemi.
Dzięki Izuli odkryłam kolejne miejsca w okolicy. Wybrałyśmy się na Wzgórze Krzywoustego i wdrapałyśmy na wieżę. Tam zapatrzone w rozciągający się krajobraz stałyśmy chwilę cicho jak zaczarowane. Miasto a za nim w oddali góry... Śnieżka... Śnieżne Kotły... Szrenica... i Sokoliki.
schody w Wieży Krzywoustego


Sokoliki - góry Małego Księcia i Róży :-)
Dla wszystkich podziwiających ten widok najważniejsza jest  zapewne Śnieżka. Dla mnie najważniejsze są Sokoliki, miejsce bardzo wyjątkowe, miejsce magiczne, miejsce Przyjaźni, miejsce Małego Księcia i Róży :*
wiadukt kolejowy w drodze na Perłę Zachodu

schronisko Perła Zachodu

Ze Wzgórza Krzywoustego ruszyłyśmy w stronę Perły Zachodu i dalej przez most w kierunku Jeżowa Sudeckiego. Na zboczach Gapy, ze względu na mega błotko na drodze, troszkę zmieniły się nam plany trasowe i ruszyłyśmy inną droga niż planowałam wychodząc z założenia przedstawionego mi kiedyś chyba w trakcie Przejścia wokół Kotliny Jeleniogórskiej, że "tam się nie da zgubić" ;-) No i się nie zgubiłyśmy, a że szłyśmy trochę "na heja" przez las. Ja się czułam jak ryba w wodzie, Iza... (Przepraszam Siostrzyko!!)
W nagrodę ;-p w piątek był dzień lenistwa i zbierania sił do kibicowania na Placu Ratuszowym. Oj się działo :-) Było deszczowo i chłodno, ale rozgrzewały nas emocje.
Sobotę postanowiłyśmy spędzić w górach. Wczesne zwleczenie się z łóżka (tak bardzo kontrastowe z piątkowym porankiem koło południa) i kierunek Szklarska Poręba. Wjechałyśmy wyciągiem na Szrenicę i przeszłyśmy do Schroniska pod Łabskim Szczytem. Po drodze spotkałyśmy śnieg, którego zima porzuciła w górach. Biedaczek smutny, brudny i jakiś taki zmarznięty. 

Szrenica



Lwie Siostry przed Schroniskiem pod Łabskim Szczytem
Po południu wybrałyśmy się na grilla. Tu to się dopiero działo. W połowie drogi byłyśmy już nieźle mokre, bo zaczęło padać. W tym właśnie deszczu zrodziła się moja głupawka, która rosła karmiąc się kroplami spadającymi z chmur a potem dojrzewała w podeszczowym zachodzącym słońcu :-D a do tego jeszcze ludzie przy których nie sposób być smutnym, więc sami się domyślcie reszty ;-p
I niestety przyszła niedziela i czas się było żegnać. Ucichły rozmowy i lwi śmiech... Czekam na kolejne siostrzane odwiedziny :-) Oby niedługo...

Brak komentarzy: