środa, 27 lipca 2011

Krótka historia pewnego fotela

Fotel. Duży, trochę zniszczony, ale miękki i wygodny. Otóż ten właśnie fotel, który został przeze mnie wyciągnięty, ze słonecznego co prawda, ale jednak kąta, który ja przykryłam zielono-szarą narzutą, któremu ja kupiłam w prezencie białą-czarną poduchę i który miał służyć jako moje miejsce do czytania książek, oglądania telewizji (jak już wreszcie telewizor znalazłby się w tym samym pokoju co fotel) i prowadzenia długich wieczorno-nocnych rozmów, ten właśnie fotel został zajęty przez mojego mruczącego sąsiada. Rozkłada się w nim wygodnie, a próby zrzucenia go kończą się głośną miałkliwą dezaprobatą. Dziś po raz pierwszy udało nam się dojść do kompromisu - ja zajęłam fotel, on moje kolana ;-) Mam nadzieję, że to początek jakiegoś porozumienia w fotelowej sprawie.




A na dokładkę dwie fotki z weekendu z małymi urwisami o wielkich uśmiechach :-)

sukienka: krakowski indiashop // sweter: Camaieu // buty: CCC
Skacząc w sobotę po drzewach we wrocławskim Parku Linowym doszłam do wniosku, że zdecydowanie bliższe są mi wygodne spodnie, t-shirt i treki. Choć już następnego dnia z chęcią założyłam sukienkę i balerinki ;-)

poniedziałek, 11 lipca 2011

Udany weekend

Ostatni weekend zdecydowanie należał do udanych :-) Jak przystało na dobry weekend zaczął się on już w piątek wieczorem kiedy z Katariną robiłyśmy tort na wieczór panieński koleżanki. Głupawka ogarnęła nas wielka, co było dobrą zapowiedzią sobotniego wieczoru. To co działo się na wieczorze panieńskim pominę milczeniem,a zdjęcia, na których jest to udokumentowane trafiły do teczki "ŚCIŚLE TAJNE" i są do wglądu tylko dla osób upoważnionych ;-P Mogę jedynie zdradzić, że było cudnie :-)
Słoneczna niedziela należała do leniwego nicnierobienia z książką w ręku :-)

 bluzka: sklepik // spodnie: Orsay // buty: CCC
kolczyki: prezent

czwartek, 7 lipca 2011

W krainie Małego Księcia

Pierwszy słoneczny, po smutnych deszczowych dniach, poranek był też moim pierwszym porankiem po przyjeździe. Uzupełnił moją i tak dużą dawkę optymizmu i nadziei ;-) Wątpliwości zniknęły już poprzedniego wieczoru. Po prostu poczułam, że jestem szczęśliwa. Dusza i serce połączyły się z ciałem. Bliżej gór. Bliżej Słońca. Jestem we właściwym miejscu. Uśmiech nie znika z twarzy :-)
Wczoraj odwiedzili mnie po raz pierwszy sąsiedzi. Wpadli, poszperali po kątach, pomruczeli. Jeden zagościł na dłuższą chwilę i wspierał mnie w pracy...


...która nudziła go równie bardzo jak mnie :-p

 Dziś czuli się już jak domownicy, a nie goście ;-)

piątek, 1 lipca 2011

Polska Szwecja, czyli radosny weekend :-)

To co się działo przez ostatnie kilka tygodni najlepiej oddają słowa piosenki Zakopower "Galop, biegnę - padam - wstaje, bez końca galop..." - nazywając to jednym słowem to po prostu SESJA. Na szczęście w tym całym zamieszaniu były dwa takie dni, dzięki którym naładowałam się po uszy energią, radością i optymizmem :-) a słoneczniki przypominały mi o tych chwilach przez cały tydzień /po raz pierwszy wytrzymały piękne przez 7 dni - widać, że ofiarowane były z serca DZIĘKUJĘ :* /. Ostatni weekend spędzony w Szwecji (nie, nie w tej o której pomyśleliście ;-), w tej w okolicy Wałcza) też był wspaniałą chwilą wytchnienia. Niby męczący fizycznie, ale dający odpoczynek, niby dużo ciszy, ale takiej która nie jest niezręczna, dużo wspólnych myśli, wiecznie uśmiechnięte oczy, radość wypisana na twarzy :-)