środa, 9 grudnia 2015

Dzień 5 i 6



Czas mam ostatnio wypełniony po brzegi. Dzieje się dużo i to dużo dobrego, co nie tylko raduje, ale daje też ogromnego kopa do działania :-)
Kolejne dni adwentu upłynęły nam m.in. na pieczeniu ciasteczek. Było przy tym trochę nerwów, bo Skrzat jest jednak za młody na takie eksperymenty kulinarne, choć w sumie... Jak przypominam sobie teraz jak to wyglądało, to muszę przyznać, że było zabawnie. Ciasto zagniotłam sama obawiając się, że wspólnie to może być mąka na podłodze, a jajko na suficie. Wytłumaczyłam Skrzatowi co będziemy robić, ale on miał swoją wizję. Foremkami wycinał ciasteczka kilka razy niemal w jednym miejscu, pieczątki na innych przybijał też kilkakrotnie na jednym ciastku, nawet dokonał degustacji przed pieczeniem. Ostatecznie zajął się wyciskaniem soku z cytryny początkowo do kubeczka, potem na swoje nogi, co skończyło się szybkim prysznicem. Koniec końców ciasteczka zostały upieczone (nawet to nadgryzione ;-) )

 




Mikołajki upłynęły nam prezentowo i spacerowo. Pogoda aż błagała, żeby ruszyć sie z domu (szkoda tylko, że nie na sanki...)





Było też wspólne przygotowywanie obiadu ;-)

 



piątek, 4 grudnia 2015

Dzień 4 - Ozdabiamy okno

Na prawdę nie spodziewałam się, że taki kalendarz adwentowy dla prawie 2-latka to będzie taka wielka radość. Dziś rano dostał zestaw dekoracji okiennych.... Radość tym większa, że na jednej z naklejek jest "koko" (czyt.pociąg).










Koncepcje zmieniały się kilka razy, ale ostatecznie zostało tak :)

środa, 2 grudnia 2015

Dzień 2 - Dzień Adwentowego Wieńca

Po to właśnie były nam leśne skarby zbierane wczoraj :-)
Co prawda wieniec robiłam sama,bo Skrzat zasnął dziś wyjątkowo wcześnie (ale w dzień nie zmrużył oka nawet na minutę :p )


W każdą kolejną niedzielę będziemy zawieszać jedną kokardkę.

A na dokładkę dzisiejsze śniadanie w Skrzatowym wykonaniu ;-)

Jajko na twardo razem ze skorupką, bo sam sobie obierał, nagryziony pomidor, a na koniec jabłuszko :-) 

wtorek, 1 grudnia 2015

Nasz kalendarz adwentowy

Niezależnie od tego ile dni tak na prawdę trwa Adwent, kalendarze adwentowe mają zawsze 24 okienka. W mojej głowie zrodziło się pytanie dlaczego. "Bo dzięki temu są uniwersalne". Jak coś jest uniwersalne to.... A z resztą nie ważne. Ja w tym roku po raz pierwszy postanowiłam być nie-uniwersalna i nie-jak-wszyscy (no dobra nie-jak-większość). Nie kupiłam kalendarza z czekoladkami, bo Skrzat i tak pluje czekoladą. Sama zrobiłam kalendarz adwentowy. Plan miałam ambitny, ale ostatnie tygodnie były zbyt zwariowane, tak więc zabrakło czasu i materiałów na wykonanie (w przyszłym roku na pewno się poprawię). Jest po prostu sznurek i zawieszone karteczki z zadaniami. Kalendarz jest o tyle też nietypowy, że karteczki pojawiają się w niedzielę na najbliższy tydzień (muszę brać pod uwagę pogodę itp.). Część dni to będą drobne prezenciki. Trochę bałam się czy nie za wcześnie na taki sposób przygotowania do Świąt, ale po dzisiejszym dniu już jestem pewna, że to strzał w dziesiątkę.

Dzień 1 - "Dzień Szukania Leśnych Skarbów"











Na początku szliśmy drogą i nagle Skrzat stwierdził, że to nudne i idziemy na szagę. Im większe przeszkody, tym było więcej radości. Po kim on tak ma? Zupełnie jakby uczył się chaszczowania będąc jeszcze w brzuchu :p
 A do czego nam leśne skarby to dowiecie się jutro ;-)