niedziela, 29 czerwca 2014

Zmiany, zmiany

Od czego by tu zacząć... To może od początku ;-) Tylko gdzie on jest?? :p No dobra, Asia nadal jest Asią, ale już nie tylko szaloną czarownicą z równie szalonym psem, ale też mamą małego Skrzata. No a MAMA jak wiadomo to zawód (nie lubię tego określenia) pełnoetatowy (w sumie to ponadpełnoetatowy bo nie da się wyjść z pracy po 8h) ... no w każdym razie - wolnych chwil brak. Nie no, żeby nie było że narzekam czy coś w tym stylu. Wolne chwile są tylko to już są inne wolne chwile niż były wcześniej. Ło rany, ale nakręciłam, zaraz sama nie będę wiedziała co chciałam napisać ;-p
W każdym razie postanowiłam zmienić nazwę bloga na bardziej adekwatną do stanu obecnego. Nie chcę zakładać nowego, bo tu jest sporo historii i widać jak przez te lata się zmieniałam., szukałam siebie.... Czy znalazłam? .... Nie wiem, ale wiem, że dobrze mi z taką sobą jaką jestem teraz i wiem... czuję... JESTEM szczęśliwa.
Teraz będzie tu więcej nas, bo niektórzy chcą wiedzieć co u nas słychać, mimo że mieszkamy daleko od siebie. Będzie więcej spostrzeżeń i obserwacji świata, bo jakoś mi się oczy szerzej otworzyły. Będzie trochę inaczej, trochę po staremu ale na nowo ;-)

sobota, 28 czerwca 2014

Skrzatowa podróż do Nibylandii


Dziś zarzucam bloga zdjęciami (to w odpowiedzi na prośby niektórych osób, które nie mogą widzieć Skrzata na co dzień). A On co dzień się zmienia i co dzień zaskakuje. Uczy się nowych rzeczy i odkrywa swoje nowe umiejętności jak na przykład piszczenie z zadowolenia (kocham ten dźwięk ;-)
Ale ja w sumie nie o tym chciałam. Dziś po raz kolejny usypialiśmy się razem. Nie jest to u nas regułą, bo w sumie co wieczór jest inaczej: raz nosimy się na rękach i lulamy, raz Skrzat "rzucony" do łóżeczka zasypia sam słuchając pozytywki, innym razem układamy się wspólnie na łóżku. I ten brak regularności to nie dlatego żeby się nie przyzwyczaił, tylko  po prostu słucham Jego potrzeb danego dnia. A z resztą jak dla mnie może się przyzwyczaić do wspólnego zasypiania. Uwielbiam tą "stratę czasu"(przykre ale niektórzy tak twierdzą), wspólne leżenie i nic-nie-robienie. Uwielbiam patrzeć jak powieki robią Mu się coraz cięższe i Skrzat przenosi się do Krainy Nibylandii. I mogę tak patrzeć co wieczór, bo to lepsze niż oglądanie telewizji (z resztą i tak nie mam telewizora ;-)
Nibylandio, przybywamy !!











niedziela, 15 czerwca 2014

Zbulwersowanie przelane "na papier"

Szufladkowanie ludzi jest wstrętne (pomijam jak bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe). Po pierwszych kilku minutach rozmowy nie zna się drugiej osoby, nie zna się jej historii, nie zna się jej wnętrza. Nie ma się pojęcia z jakimi zmaga się problemami i dlaczego podjęła w życiu takie a nie inne decyzje. Tak na prawdę nie wie się nic, więc jak można oceniać na tak zwany "pierwszy rzut oka" ??!! 
Poza tym, ilu ludzi na świecie tyle szufladek - każdy ma swoją, bo każdy jest inny i niepowtarzalny. Każdy ma swoje życie: prostsze, trudniejsze, momentami jak z bajki, a chwilami jak z horroru. Każdy ma jedno życie i ma prawo przeżyć je po swojemu, podjąć decyzje jakich być może nikt inny by nie podjął. Nie oceniaj i nie mów "gdybym był na twoim miejscu...", bo nie jesteś i nie masz pojęcia co byś zrobił na czymś miejscu. Nawet jeśli bardzo próbujesz się wczuć w czyjąś sytuację to jesteś inny, masz inny charakter, co innego jest dla ciebie ważne i co innego sprawia ci radość. A to wszystko powoduje, że w danej sytuacji postąpiłbyś inaczej i to wcale nie znaczy, że lepiej. Więc pozwól każdemu przeżyć życie po ichniemu. Zajmij się swoim. Bądź szczęśliwy. Życie choć czasem pokręcone, jest piękne.


piątek, 13 czerwca 2014

Zorganizowana matka ma czas na wszystko :-)

Moja nieobecność tutaj wcale nie wynika z braku wolnych chwil jakby się mogło komuś wydawać. Kiedyś słyszałam od różnych osób (matek i co dziwne nie-matek), że jak urodzi się dziecko to już nie ma się czasu na nic. Teraz wiem, że to totalna nieprawda, no po prostu ściema na całego. Ja mam czas na wszystko ;-) Nie to, żebym była jakaś wyjątkowa, po prostu jestem...hmmm...no właśnie... Chyba po prostu jestem dobrze zorganizowana. Mam czas na zabawy z Dzieciem i na spacery, i żeby załatwić sprawy firmowo-niefirmowe, i żeby usiąść do maszyny albo zrobić nową partię mydełek albo na czytanie książki. No dobra, nie mam czasu na nudę (tylko że ja nienawidzę się nudzić), a dom nie lśni pedantyczną czystością i obiad nie składa się z dwóch dań i deseru (choć ciasto czy inne smaczne-coś czasem też wyczaruję).
Dziecko zmienia w życiu wszystko i nie zmienia nic, a już na pewno w niczym nie przeszkadza. Nadal chodzę po górach tylko że z Dzieciem w chuście, nadal w ciągu chwili jestem gotowa spakować się i wyjechać tylko chwila się wydłużyła bo pakuję już nie tylko siebie, nadal spotykam się ze znajomymi tylko na popołudniowym grillu a nie w nocnej dyskotece. Nie stałam się snującą po domu w podartym t-shircie z podkrążonymi oczami, sfrustrowaną jędzą. Nadal jestem sobą, rudą złośliwą Czarownicą, która cieszy się życiem i łapie każdą chwilę. A Dzieć ?? Dzieć jest wszędzie ze mną, poznaje świat i uśmiecha się do wszystkiego co go otacza. Dostaję szału jak ludzie mówią do Niego: "śmiej się póki nic nie rozumiesz", "poznasz świat to zobaczysz że nie ma z czego się cieszyć". Ja znam świat i nadal się uśmiecham. Bo jak się nie cieszyć widząc kolorowe motyle, słysząc świergot ptaków tuż przed świtem (jeden z najpiękniejszych momentów w nocy podczas maratonu), czując zapach letniego deszczu... I to mam zamiar Mu pokazać i nauczyć go, że życie to wspaniała przygoda mimo, że czasem nie jest bajką.

Rudawska Wyrypa maj 2014