piątek, 27 sierpnia 2010

Projekt bardzo dynamiczny (part 1)

Trzy słowa i "nic dodać nic ująć". Żadne inne nie oddadzą lepiej tego jak wyglądało moje życie przez ostatnie dwa miesiące. Najbardziej dynamiczne i chyba najpiękniejsze miesiące w moim życiu (chyba nawet bez chyba;). Najpiękniejsze zdecydowanie!! Spędzone w najpiękniejszym miejscu na Ziemi, MOIM miejscu.
Wszystko było spontaniczne, a właściwie to niektórych rzeczy wogóle nie było jak na przykład daty wyjazdu. Pomyślałam, że "jak się spakuję to pojadę". I momentalnie zamieniłam się w tornado, które przeszło po domu wrzucając do plecaka wszystko co wydaję się potrzebne, wręcz niezbędne do życia. A że termin powrotu był określony bardzo precyzyjnie na "za około dwa miesiące", więc "niezbędne do życia rzeczy" zajęły nie tylko plecak, ale i dwie torby (zupełnie jakbym jechała na Alaskę albo Saharę, gdzie nie ma sklepów). Załadowana jak wielbłąd ruszyłam w drogę nucąc pod nosem...

You can't stop me
I'm close enough to kiss the sky


A później działo się ŻYCIE... praca i odpoczynek, radość i smutek, słońce i deszcz, ból brzucha od śmiechu i spuchnięte powieki od płaczu, spokój ciszy i krzyk szaleństwa, samotność i  krąg kochanych ludzi - dni, choć niektóre do siebie podobne, to jednak każdy inny, nie do przewidzenia, nie do zaplanowania. Historia, która pisała się sama.

GÓRY IZERSKIE
 
CDN

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

widoki boskie
http:/kobieta.spryciarze.pl/r/393339
dziekuje
i podaj dalej :D