piątek, 19 sierpnia 2011

Cisza która wcale nie jest cicha


Gdy milknie gwar dnia, budzi się inne życie. Odzywają się głosy nocy - koncert świerszczy, szelest liści poruszanych delikatnymi podmuchami wiatru, tego samego który czule łaskocze mnie po policzkach. Otula mnie ciepło. Powietrze pachnie wilgocią, skoszoną trawą, kwiecistą mieszanką z pobliskich działek, spalonym w popołudniowym ognisku drewnem. Ścieżką wędruje czarny kot. Pojawia się w kręgu światła latarni, znika w ciemności, żeby za chwilę znów być widocznym. Porusza się spokojnie, cichutko opierając poduszki łap na asfalcie. Przejeżdżający samochód jest jak kamyk zakłócający spokojną taflę jeziora. Szybko znika, pozostawiając jedynie smugę czerwonych świateł. Zastanawiam się dokąd pojechał… Znów słychać tylko noc. W górze cichy dostojny księżyc i tysiące gwiazd mrugających radośnie.
Czuję, że jestem we właściwym miejscu. Jestem w domu.










4 komentarze:

Daria-porcelain pisze...

świetne zdjęcia!

asikowy pisze...

Porcelain Desire, po raz drugi dziękuję ;-) cieszę się,że się podobają

martienn pisze...

ładne to miasto nocą ;D

zapraszam do mnie na nową notkę. :D
www.martienna.blogspot.com

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.