piątek, 31 stycznia 2014

Tajemniczość niebezczynnego czekania

Powiało wiosną i zamiast pięknej bieli zrobiło się szare błoto, a o mrozie szczypiącym w nos i policzki pozostało wspomnienie. Gdyby nie fakt, że jest koniec stycznia to nawet bym się ucieszyła z takiej aury, a tak to jakoś tak niebardzo... jakoś nie w porę... jakoś to nie pasuje... 
Psowata wróciła ze spaceru jakby wpadła do bagna, co chyba potęgowało jej szczęście ;-) Ja wróciłam z nowymi pomysłami w głowie :-) Mimo, że Nowy Rok powitaliśmy w sumie już dawno, to dopiero teraz zrodziły się postanowienia i robię listę rzeczy-do-zrobienia. Pewne pomysły dopiero zakwitły w mojej głowie i muszą dojrzeć, inne poczekać na wiosnę. Ach to czekanie... Nigdy nie było to moją mocną stroną, choć przez ostatnie 3 lata dużo, nawet bardzo dużo w tej kwestii się zmieniło. W niepewności czekania dostrzegam tajemniczość, która fascynuje. Potrafię być cierpliwa, ale nie bezczynna. Część pomysłów już wpisałam w kalendarz i stopniowo wdrażam w życie.
Uda się wszystko!! Jestem tego pewnego!! Wiem, że to będzie rok zmian. Zapowiada się niesamowicie... :-)


zasłużony odpoczynek

1 komentarz:

Urszula pisze...

Asiu, trzymam kciuki! Wszystkiego dobrego i trzymaj się dzielnie! :)
Ula