poniedziałek, 14 grudnia 2009

PRZYPADKI

O splątanych ścieżkach pisałam wcześniej. Dziś trochę do tego wrócę. 
Jesiennego wieczoru kilka lat temu zupełnie PRZYPADKIEM spotkałam pewnego człowieka. Miał w sobie takie COŚ. Trudno to opisać słowami. Był pełen radości, spokoju, a co najważniejsze potrafił mnie tym zarazić. Wtedy i jeszcze przez pewien czas później nie sądziłam, że stanie się KIMŚ WAŻNYM i WYJĄTKOWYM w moim życiu-taką Życiową Latarnią Morską :) Dziwnym PRZYPADKIEM nasze ścieżki splątały się nawet, gdy wyjechał z Warszawy.
A teraz.... Moja radość, gdy dowiedziałam się, że przyjeżdża do szarej stolicy, była przeogromna. Jasny promyk w szarej codzienności:) Normalnie jakbym unosiła się nad ziemią. Zaraźliwa radość i śmiech, który ociera łzy. Człowiek, u którego serce zajmuje 90% ciała:) I znów PRZYPADKIEM jest w pobliżu, gdy dzieją się w moim życiu i trudne, i ważne sprawy. Uwielbiam takie PRZYPADKI i dziękuję.....:))



Pewnej październikowej soboty w Łodzi:))

Brak komentarzy: