poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Zielonooczna radość

Ta data zbliżała się wielkimi krokami, a w mojej głowie była pustka. Każda rzecz, którą wymyśliłam była jakaś nie taka, zbyt przyziemna, zbyt banalna, no po prostu to nie było to, a przecież wyjątkowa OSOBA zasługuje na coś WYJĄTKOWEGO. Kiedy moje wkurzenie na samą siebie za brak pomysłowości sięgało zenitu(a wtedy to już na pewno nic fajnego się nie wymyśli), postanowiłam odpuścić. No mówi się trudno, najwyżej będzie tak zwana figa a nie niespodzianka :-( I właśnie wtedy zrozumiałam podstawę wymyślania prezentów - nie mogę skupiać się na pomyśle, tylko na osobie. A przecież znam tę Osobę tak dobrze, że czasem mam wrażenie, że lepiej jak siebie.... Przecież znam jej marzenia.... No właśnie, marzenia!! I w jednej sekundzie wszystko stało się już jasne. Przez moją głowę przemknęła pewna myśl, a może tylko jej cień, ale już byłam pewna, że to właśnie TO, że trafiłam w dziesiątkę :-) No i miałam rację - takich oczu jeszcze nie widziałam, to znaczy teraz już tak. Dla takich oczu warto zrobić wszystko, stanąć na głowie, a nawet na rzęsach :-D Warto przyczynić się do spełnienia czyjegoś marzenia, no mówię bardzo warto !! :-D Takiego wzroku się nie zapomina do końca życia i jest najpiękniejszym podziękowaniem :* A kiedy możesz przejrzeć się w tym najradośniejszym lustrze to... ACH... sami spróbujcie...

Brak komentarzy: